[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miliardów kredytek.
Sus zamilkł na parę sekund.
Masz rację, Jasonie. Ale już wtedy przysiągłem, że wykupię słoty statek kosmiczny,
nieważne ile to będzie kosztowało. No i wykupiłem, kiedy Jamajka wzbogaciła się wystarczająco
dzięki zuchwałym napadom i zwycięskim wojnom.
Na zabójstwach dzieci dodał Jason na rabunkach bezbronnych statków
handlowych i turystycznych, na podbijaniu słabo rozwiniętych planet, na walce miotaczami
przeciwko łukom i strzałom... Takie bohaterskie czyny nazywasz zwycięskimi wojnami?
wybuchł.
To wszystko tylko słowa odpowiedział Sus spokojnie. Najważniejszy jest rezultat. A
ja miałem cel: zebrać w jednym miejscu jak najwięcej zła. Jamajka stała się centrum
Wszechświata; przyciągała i nadal przyciąga do siebie świństwa i brud, podłość i nienawiść.
Najokrutniejsi, pozbawieni zasad ludzie zebrali się właśnie tutaj.
Aadnie to określiłeś ocenił Jason. Ale wytłumacz mi, po co trzeba było zbierać
całe zło w jednym miejscu?
To niewinne, zupełnie naturalne pytanie wprowadziło Starego Susa w zakłopotanie.
Zadumał się posępnie.
Nie wiem przyznał wreszcie, chyba szczerze.
Pomysł, żeby zebrać całe zło Wszechświata w jednym miejscu, nie był nowy. Ktoś nie tak
dawno nadał mu nazwę teorii intelektualnej asenizacji . Już w starożytności byli mędrcy, którzy
proponowali zebrać wszystkich złodziei razem, jak plony z pola, i zniszczyć jednym uderzeniem.
Wtedy cała reszta to znaczy dobrzy ludzie żyłaby sobie jak w niebie. Wymyślono nawet, by
jako nagrodę przyznać tym najlepszym honorowe prawo likwidacji złodziei.
O, wysokie gwiazdy, czyżby i ten piracki prorok mówił w czyimś imieniu?!
Czy przypadkiem nie zamierzasz wysłać Jamajki do innego Wszechświata i zamrozić
tam pod grubą warstwą lodu? zapytał Jason prosto z mostu. Odpowiadaj: tak czy nie?
Zakłopotanie w oczach Starego Susa zmieniło się w przerażenie. Czyżby się bał, że
schwytano go za rękę i że osoba jego mocodawcy została rozszyfrowana? Jason nie wymienił
przecież złowieszczego imienia Theodor Solvitz. Niech lepiej Sus sam powie. bo nie wiadomo,
czym to się skończy. Ale Sus uparcie milczał.
Jason odezwał się pojednawczo:
Przepraszam. Może za wcześnie zacząłem zadawać pytania?
Trochę za wcześnie zgodził się Sus. Jeszcze nie powiedziałem tego, co
najważniejsze. Niedługo otworzy się rwanaur i w tedy odejdę. Ale auksnis żwieris zostanie. Tego
chcą bogowie. A ja nigdy nie wrócę. Bogowie przekazują Jamajkę tobie, Jasonie.
Mnie? szczerze zdziwił się Jason. A na co mi ona?
Powiedziałem, że za wcześnie jeszcze na pytania. Wysłucha; mnie do końca. Bogowie
przepowiedzieli, że następnym stróżem świątyni będzie nieśmiertelny, który nie całkiem
dobrowolnie przyleci na planetę flibustierów z młodą, zielonooką wiedzmą. To wszystko.
Twoi bogowie rzeczywiście umieją przepowiadać przyszłość.
Nie mów o bogach takim tonem, Jasonie. Bogowie umieją wszystko.
Bzdura ostro zaprotestował Jason. Nikt nie umie wszystkiego. Zresztą, skąd wiesz,
czy ja nie jestem bogiem?
Sus zasępił się.
Nie mnie o tym sądzić. Zostałem tylko upoważniony, żeby przekazać ci, że po moim
odejściu ty zostaniesz dla tej planety Starym Susem. Wszyscy będą cię za niego uważali, a dla
bogów jesteśmy na tym świecie wymienialni, jak dyżurni.
Ostatnie zdanie zabrzmiało dość dwuznacznie. Jason nie skomentował go, tylko
odpowiedział, jakby wbrew sobie:
Jak miło! Przez całe życie marzyłem, by zostać Starym susem. Czy mogę już zadawać
pytania? dodał.
Teraz możesz.
Kim są ketczerowie?
Nie wiem. We Wszechświecie dużo jest wojowniczych ras Akurat ketczerowie nie
przedstawiają sobą niczego szczególnie ciekawego.
Może masz rację. A kto zbudował ekran wokół Jamajki? Kiedy? Czy to też jest
nieciekawe?
Nie, dlaczego? Ekran mógł zbudować tylko jeden człowiek. Misson, jeszcze przed
wylotem na Cassylię. A steruje nim osobiście Henry Morgan. Walizeczka z procesorem od dawna
jest u niego.
A Stary Sus nie ma do niego dostępu ze względu na stanowisko?
Nic nie rozumiesz! Miałem i mam prawo dostępu do wszystkiego, ale nigdy nie
rządziłem tą planetą. Po prostu słuchają moich opinii, bo muszą. Ale gdybym zaczął wtrącać się w
politykę, w rabunkowe loty flibustierów, w wojny, nie starczyłoby mojej magii, żeby przeżyć.
Flibustierzy są tępi i okrutni.
Nawet Morgan? Jesteś niesprawiedliwy.
Morgan to wyjątek. Jest zadziwiająco mądry. Starałem się więc pływać na niego inaczej.
Nawiązałem z nim kontakt umysłowy. Próbowałem kontrolować tego człowieka, czasami nawet
niezle mi szło. Kiedy pojawiliście się na planecie, nasz kontakt stał się bardzo ścisły. W pewnych
momentach byliśmy niemal jedną osobą, właśnie to pozwoliło mi was uratować.
A kapłan?
Ratowania kapłana nie miałem w planie.
Rozumujesz jak android, jak komputer! wściekł się Jason. Czy ty przynajmniej wiesz,
co to jest miłość? Czy jesteś zdolny do szalonych czynów?
Dziwne pytania zadajesz, Jasonie. Przyzwyczaiłem się do tego, zawsze rozumować i
postępować tylko tak, jak przepowiedzieli Bogowie.
Mam cię dość, stary. Tym bardziej, że już nie jesteś Susem. Stary Sus to ja! ryknął
Jason. Nagle poczuł tak dobrze mu znany przypływ natchnienia.
I w tym momencie otworzył się rwanaur w ścianie jaskini.
O, ciemności przestrzeni! Czyżbym już umiał otwierać hiper-tunele? wykrzyknął
Jason.
Sus nic nie odpowiedział. Ledwo zdążył wejść w czarną dziurę, kiedy okienko do
krzywoprzestrzeni się zamknęło. W ogromnej ciemnawej jaskini zrobiło się bardzo cicho.
Można tym gdzieś polecieć? zapytał Robs, przerywając nieprzyjemną ciszę.
Myślę, że nie powiedział Jason. Potrzebna jest jeszcze walizeczka Morgana.
I wiedza Missona dodała Meta. Wiem trochę o pomysłowych urządzeniach tej
starożytnej złotej balii. Mówili nam o tym na studiach. Zaprojektowano tu krzyżowe zakodowanie
systemów.
W takim razie to jest pułapka cicho powiedział Robs. Przecież drzwi są zamknięte.
A ja uważam, że to nie pułapka twardo sprzeciwiła się Dolly Możecie mi wierzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
miliardów kredytek.
Sus zamilkł na parę sekund.
Masz rację, Jasonie. Ale już wtedy przysiągłem, że wykupię słoty statek kosmiczny,
nieważne ile to będzie kosztowało. No i wykupiłem, kiedy Jamajka wzbogaciła się wystarczająco
dzięki zuchwałym napadom i zwycięskim wojnom.
Na zabójstwach dzieci dodał Jason na rabunkach bezbronnych statków
handlowych i turystycznych, na podbijaniu słabo rozwiniętych planet, na walce miotaczami
przeciwko łukom i strzałom... Takie bohaterskie czyny nazywasz zwycięskimi wojnami?
wybuchł.
To wszystko tylko słowa odpowiedział Sus spokojnie. Najważniejszy jest rezultat. A
ja miałem cel: zebrać w jednym miejscu jak najwięcej zła. Jamajka stała się centrum
Wszechświata; przyciągała i nadal przyciąga do siebie świństwa i brud, podłość i nienawiść.
Najokrutniejsi, pozbawieni zasad ludzie zebrali się właśnie tutaj.
Aadnie to określiłeś ocenił Jason. Ale wytłumacz mi, po co trzeba było zbierać
całe zło w jednym miejscu?
To niewinne, zupełnie naturalne pytanie wprowadziło Starego Susa w zakłopotanie.
Zadumał się posępnie.
Nie wiem przyznał wreszcie, chyba szczerze.
Pomysł, żeby zebrać całe zło Wszechświata w jednym miejscu, nie był nowy. Ktoś nie tak
dawno nadał mu nazwę teorii intelektualnej asenizacji . Już w starożytności byli mędrcy, którzy
proponowali zebrać wszystkich złodziei razem, jak plony z pola, i zniszczyć jednym uderzeniem.
Wtedy cała reszta to znaczy dobrzy ludzie żyłaby sobie jak w niebie. Wymyślono nawet, by
jako nagrodę przyznać tym najlepszym honorowe prawo likwidacji złodziei.
O, wysokie gwiazdy, czyżby i ten piracki prorok mówił w czyimś imieniu?!
Czy przypadkiem nie zamierzasz wysłać Jamajki do innego Wszechświata i zamrozić
tam pod grubą warstwą lodu? zapytał Jason prosto z mostu. Odpowiadaj: tak czy nie?
Zakłopotanie w oczach Starego Susa zmieniło się w przerażenie. Czyżby się bał, że
schwytano go za rękę i że osoba jego mocodawcy została rozszyfrowana? Jason nie wymienił
przecież złowieszczego imienia Theodor Solvitz. Niech lepiej Sus sam powie. bo nie wiadomo,
czym to się skończy. Ale Sus uparcie milczał.
Jason odezwał się pojednawczo:
Przepraszam. Może za wcześnie zacząłem zadawać pytania?
Trochę za wcześnie zgodził się Sus. Jeszcze nie powiedziałem tego, co
najważniejsze. Niedługo otworzy się rwanaur i w tedy odejdę. Ale auksnis żwieris zostanie. Tego
chcą bogowie. A ja nigdy nie wrócę. Bogowie przekazują Jamajkę tobie, Jasonie.
Mnie? szczerze zdziwił się Jason. A na co mi ona?
Powiedziałem, że za wcześnie jeszcze na pytania. Wysłucha; mnie do końca. Bogowie
przepowiedzieli, że następnym stróżem świątyni będzie nieśmiertelny, który nie całkiem
dobrowolnie przyleci na planetę flibustierów z młodą, zielonooką wiedzmą. To wszystko.
Twoi bogowie rzeczywiście umieją przepowiadać przyszłość.
Nie mów o bogach takim tonem, Jasonie. Bogowie umieją wszystko.
Bzdura ostro zaprotestował Jason. Nikt nie umie wszystkiego. Zresztą, skąd wiesz,
czy ja nie jestem bogiem?
Sus zasępił się.
Nie mnie o tym sądzić. Zostałem tylko upoważniony, żeby przekazać ci, że po moim
odejściu ty zostaniesz dla tej planety Starym Susem. Wszyscy będą cię za niego uważali, a dla
bogów jesteśmy na tym świecie wymienialni, jak dyżurni.
Ostatnie zdanie zabrzmiało dość dwuznacznie. Jason nie skomentował go, tylko
odpowiedział, jakby wbrew sobie:
Jak miło! Przez całe życie marzyłem, by zostać Starym susem. Czy mogę już zadawać
pytania? dodał.
Teraz możesz.
Kim są ketczerowie?
Nie wiem. We Wszechświecie dużo jest wojowniczych ras Akurat ketczerowie nie
przedstawiają sobą niczego szczególnie ciekawego.
Może masz rację. A kto zbudował ekran wokół Jamajki? Kiedy? Czy to też jest
nieciekawe?
Nie, dlaczego? Ekran mógł zbudować tylko jeden człowiek. Misson, jeszcze przed
wylotem na Cassylię. A steruje nim osobiście Henry Morgan. Walizeczka z procesorem od dawna
jest u niego.
A Stary Sus nie ma do niego dostępu ze względu na stanowisko?
Nic nie rozumiesz! Miałem i mam prawo dostępu do wszystkiego, ale nigdy nie
rządziłem tą planetą. Po prostu słuchają moich opinii, bo muszą. Ale gdybym zaczął wtrącać się w
politykę, w rabunkowe loty flibustierów, w wojny, nie starczyłoby mojej magii, żeby przeżyć.
Flibustierzy są tępi i okrutni.
Nawet Morgan? Jesteś niesprawiedliwy.
Morgan to wyjątek. Jest zadziwiająco mądry. Starałem się więc pływać na niego inaczej.
Nawiązałem z nim kontakt umysłowy. Próbowałem kontrolować tego człowieka, czasami nawet
niezle mi szło. Kiedy pojawiliście się na planecie, nasz kontakt stał się bardzo ścisły. W pewnych
momentach byliśmy niemal jedną osobą, właśnie to pozwoliło mi was uratować.
A kapłan?
Ratowania kapłana nie miałem w planie.
Rozumujesz jak android, jak komputer! wściekł się Jason. Czy ty przynajmniej wiesz,
co to jest miłość? Czy jesteś zdolny do szalonych czynów?
Dziwne pytania zadajesz, Jasonie. Przyzwyczaiłem się do tego, zawsze rozumować i
postępować tylko tak, jak przepowiedzieli Bogowie.
Mam cię dość, stary. Tym bardziej, że już nie jesteś Susem. Stary Sus to ja! ryknął
Jason. Nagle poczuł tak dobrze mu znany przypływ natchnienia.
I w tym momencie otworzył się rwanaur w ścianie jaskini.
O, ciemności przestrzeni! Czyżbym już umiał otwierać hiper-tunele? wykrzyknął
Jason.
Sus nic nie odpowiedział. Ledwo zdążył wejść w czarną dziurę, kiedy okienko do
krzywoprzestrzeni się zamknęło. W ogromnej ciemnawej jaskini zrobiło się bardzo cicho.
Można tym gdzieś polecieć? zapytał Robs, przerywając nieprzyjemną ciszę.
Myślę, że nie powiedział Jason. Potrzebna jest jeszcze walizeczka Morgana.
I wiedza Missona dodała Meta. Wiem trochę o pomysłowych urządzeniach tej
starożytnej złotej balii. Mówili nam o tym na studiach. Zaprojektowano tu krzyżowe zakodowanie
systemów.
W takim razie to jest pułapka cicho powiedział Robs. Przecież drzwi są zamknięte.
A ja uważam, że to nie pułapka twardo sprzeciwiła się Dolly Możecie mi wierzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]