[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powstrzymać się od udzielenia odpowiedzi na wezwanie. Jego
oczy były zwrócone na największą kryształową kulę.
Nawet gdy Traian używał hipnotyzującego wzroku i głosu, to
było prawie niemożliwe, dla Joie ignorować dramat
rozgrywający się w wirującej mgle w jaskini.
Głosy były natarczywe, śpiewy w stałym rytmie, wampir
czołgający się w stronę świecącego kryształu. Chciwość i
strach były widoczne na białej twarzy kreatury, gdy
podchodził coraz bliżej. Przez cały czas ciemny cień
wojownika, strażnika skarbów czarodziei, patrzył
beznamiętnie.
Joie drgnęła. Strach był tak żywy, że niemal dławił jej oddech,
dusząc ją. Mgła rosnąc z czasem opadała na kamienną
podłogę, mogła rozpoznać zbroję na wojowniku, innym razem
była by ona tak nieistotna jak chmury. Traian wciągnął Joie w
ramiona, przyciągając ją mocno do klatki piersiowej. Jego
ruchy były celowo powolne, ostrożne, uważając żeby nie
zwrócić uwagi wojownika. Będziemy się unosić w górę, Joie,
tylko dryfować pod sufit nad nami.
Bała się. Walka z ludzkimi przeciwnikami to jedna sprawa,
stojący w dole wampiry i wojownik składający się z dymu i
cieni to coś zupełnie innego. Przesuwając dłoni po klatce
piersiowej Traiana, masywnej ścianie z krwi i kości
uspokajała ją. Ramieniem obejmowała go za szyję. Zamknęła
na niej palce, przyciągając swoje ciało mocno do jego. Jego
bardzo męskie ramiona był twarde jak dąb. To i tak było mało
na określenie mięśni pod jego skórą. Czuła jak jej stopy
opuszczają ziemię i zamknęła oczy, wypowiadając szybkie
modlitwy.
Tłumaczenie franekM
Traian patrzył na wojownika. Kolorowe światła pulsacyjne
przez jaskinię, zapalił mgłę, tak aby duchy istot wydawały się
być w ruchu w jej obrębie. Duchy czarodziei, którzy odeszli
tak dawno temu.
Zacisnął ramiona wokół Joie. Ona idealnie pasuje do niego, jej
umysł się komfortowo w jego wiedzę, rysunek i studia taktyki.
Zacisnął ramiona wokół Joie. Ona pasuje do niego idealnie, jej
umysł czuł się komfortowo w jego umyśle, wyciągając
wiedzę, i studiując taktyki. Czuł ją tam w nim, dzieląc się
wspomnieniami i gromadzonymi informacji na temat jego
walki z wampirami, w pełni przygotowana na dołączenie do
niego w razie, gdyby była potrzebna. Bardziej niż cokolwiek
innego, chciał aby poznała go jako człowieka. Chciał z nią
spędzać czas. Chciał usłyszeć jej śmiech, aby zobaczyć ciepło
i akceptacją w jej oczach tak jak sobie wyobrażał podczas
rozmów w myślach. I chciał ją chronić przed
niebezpieczeństwem. Rzeczy wydarzyły się szybko i zaciekle.
Skupił się na jednej rzeczy. Zabrać Joie w bezpieczne miejsce.
Dryfowali wyżej w jaskini, a ich wizerunek Traian
zachmurzył bardziej mgłą i dymem, tak że wydawali się
częścią zamglenia. Zadbał o to, żeby ich ruchy były powolne,
leniwe i jak najbardziej naturalnie, tak że nic nie uruchomiło
instynktu wojownika.
Stworzenie cienia pozostało nieruchome, nawet wtedy, gdy
dym, który składał się na jego wirujące ciało obrócił się w
ciemne smugi Zaciętej oczy pozostały nieruchome wpatrując
się w pełzającego wampira, kierowanego pokusą do
pulsującej kuli kryształu. Shafe podsuwał się bliżej,
wyciągając rękę do wizji i obietnic o bogactwie i władzy
wewnątrz wirującego świata.
Tłumaczenie franekM
Triumfalnie wampir położył dłonie wokół wirującego
kryształu. W momencie, kiedy dotknął kuli, Wojownik cienia
odrzucił w tył głowę i ryknął.
Na krótką chwilę dym wokół niego usunął się. Stał wysoki i
prosty, ubrany w lśniącą, zrobioną z tęczowych łusek zbroję.
Ponownie pojawił się dym znów pędzi przez szeroką
przestrzeń podłogi, nie dotykając ziemi.
Valenteen, najstarszy z wampirów, sączył się z czarnego
basenu, zmieniające się w postaci węża. Ześliznął się do
najbliższej ściany i zaczął ryć w ziemi. Joie naprężyła się, aby
spojrzeć poniżej, gdzie zobaczyła wojownika cienia, który
dotarł do nieumarłego przy kryształowej kuli.
Twoje światło. Wyłącz je.
Jej serce podskoczyło. Potrzebujemy światła.
Dobrze widzę w ciemności. Chcemy wydostać tej z sali. Mogę
nas wydostać przez kanał wentylacyjny, a nie chcemy
przypadkowo zwrócić uwagi wojownika. Gdy wyłączyła
latarkę, Shafe krzyczał okropnie. Mgła żarzyła się kolorami.
Powoli ciemna plama czerwonej krwi zaczęła przenikać
dymu mgły. Rozprzestrzeniała się jak wirus. Gwałtowność
ścierania się światła i dzwięku połączone z wrzaskiem i
zawodzeniem wampira, było tak okropne, że Joie ukryła twarz
w szyi Traiana.
Drżała. Jego wnętrzności zaciskały się. Jesteśmy prawie na
zewnątrz. Nie patrz. To pułapka, a my ją zamkniemy tak więc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl