X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nowoczesnego naukowego świata, z całą jego potęgą i prestiżem.
Teraz zaś jej podstawami miały wstrząsnąć łagodne słowa człowieka, który
żył pięćset lat przed narodzeniem Chrystusa.
Franklin znajdował się w Londynie, kiedy pojawiły się pierwsze oznaki burzy.
Nie było nic nadzwyczajnego w tym, że przedstawiciele Zwiatowej Organizacji do
Spraw Wyżywienia zwracali się do niego bezpośrednio, z pominięciem jego
zwierzchników w Departamencie Morskim. Niezwykłe było to, że sam sekretarz
naruszył rytm codziennej pracy sekcji, zmuszając Franklina do odwołania wszystkich
spotkań i do natychmiastowego odlotu na Cejlon, do małego miasteczka, o którym
nigdy nie słyszał i którego nazwy nie potrafił nawet wymówić.
Na szczęście w Londynie było upalne lato i dodatkowe dziesięć stopni w
Colombo nie sprawiało zbyt wielkiej przykrości. Na lotnisku czekał miejscowy
przedstawiciel Zwiatowej Organizacji do Spraw Wyżywienia, ubrany w przewiewny
sarong, przyjęty tutaj nawet przez najbardziej konserwatywnych Europejczyków.
Franklin uścisnął dłonie także kilku pomniejszych oficjeli, z ulgą stwierdził, że nie
ma reporterów, którzy pewnie wiedzą już więcej od niego o celu tej podróży, i
przesiadł się do mniejszego samolotu, w którym miał odbyć ostatni etap drogi.
Kiedy wreszcie odzyskał oddech i zobaczył daleko w dole ogromne
przestrzenie zautomatyzowanych plantacji herbaty, zwrócił się do swoich towarzyszy
podróży z prośbą o wyjaśnienia.
- Może wreszcie dowiem się, o co chodzi. Dlaczego ściągnięto mnie w takim
pośpiechu do Ana... jak się nazywa ta miejscowość?
- Anuradhapura. Czy sekretarz nic ci nie mówił?
- Rozmawialiśmy w Londynie na lotnisku zaledwie kilka minut. Możecie
zacząć od początku.
- Właściwie zanosiło się na to już od kilku lat. Ostrzegaliśmy Centralę, ale nie
traktowano nas poważnie. Twój wywiad był kroplą, która przepełniła kielich.
Mahanayake Thero z Anuradhapury, najbardziej wpływowy człowiek Wschodu
(jeszcze nieraz o nim usłyszysz) przeczytał artykuł i natychmiast zażądał, aby mu
umożliwić zapoznanie się na miejscu z działalnością sekcji. Nie możemy mu
odmówić, chociaż wiemy doskonale, o co mu chodzi. Na pewno wezmie ze sobą
zespół fotoreporterów i zbierze materiał do wielkiej kampanii propagandowej
przeciwko Sekcji Wielorybów, a kiedy akcja nabierze rozmachu, zażąda referendum.
Jeśli głosowanie wypadnie na naszą niekorzyść, to sprawa będzie poważna.
Aamigłówka została rozwiązana, wszystko było jasne. Franklin poczuł się
nawet urażony, że ściągnięto go z drugiego końca świata dla takiego głupstwa. Zaraz
jednak uświadomił sobie, że człowiek, który go tu przysłał, uznał, iż sprawa jest
poważna; widocznie w Centrali Tępiej zdają sobie sprawę z rozmiarów
niebezpieczeństwa. Nie wolno nie doceniać potęgi religii, nawet tak pokojowej i
tolerancyjnej jak buddyzm.
Podobna sytuacja była nią do pomyślenia jeszcze sto lat temu, ale gwałtowne
zmiany społeczno-polityczne ubiegłego stulecia stworzyły w rezultacie taki właśnie
układ. Po upadku lub osłabieniu swoich wielkich rywali buddyzm pozostał jedyną
religia, mającą jeszcze rzeczywistą władzę nad umysłami.
Chrześcijaństwo, które nigdy nie wróciło do równowagi po ciosach zadanych
mu przez Darwina i Freuda, skapitulowało ostatecznie po odkryciach
archeologicznych z końca dwudziestego wieku. Hinduizm, z jego fantastycznym
panteonem bogów i bogiń, nie utrzymał się w wieku naukowego racjonalizmu.
Mahometanizm zaś, osłabiony tymi samymi siłami, stracił dodatkowo na prestiżu,
kiedy wschodząca gwiazda Dawida przyćmiła blady półksiężyc Proroka.
Wszystkie religie zachowały się i będą jeszcze wegetować przez wiele
pokoleń, ale nie mają już dawnej siły. Jedynie nauka Buddy zachowała, a nawet
zwiększyła swoje wpływy, zapełniając próżnię powstałą po upadku innych wierzeń.
Będąc bardziej filozofią niż religią i nie opierając się na dogmatach, które mógłby
rozbić młotek archeologa, buddyzm nie obawiał się kataklizmów, które powaliły
pozostałych gigantów. Przeżywał wprawdzie generalne porządki wewnętrznych
reformacji, ale zasadnicza jego struktura pozostała nie zmieniona.
Jedną z podstaw buddyzmu, o czym Franklin wiedział doskonale, była zasada
poszanowania życia. Większość buddystów obchodziła to prawo, zasłaniając się
wykrętem, że można jakoby jeść mięso zwierzęcia, zabitego przez innego człowieka.
W ostatnich latach podjęto jednak próby ściślejszego przestrzegania tej reguły, co
wywoływało nie kończące się spory pomiędzy wegetarianami a zwolennikami mięsa,
dając pole do popisu wszelkiego rodzaju fanatykom i dziwakom. Franklin nigdy
jednak nie przypuszczał, że te dyskusje mogą odbić się na pracy Zwiatowej
Organizacji do Spraw Wyżywienia.
- A co to za człowiek ten Thero, z którym, mam się zobaczyć? - spytał,
patrząc na przepływające w dole żyzne wzgórza.
- Thero to jego tytuł, odpowiadający z grubsza arcybiskupowi. W
rzeczywistości nazywa się Aleksander Boyce i urodził się sześćdziesiąt lat temu w
Szkocji.
- W Szkocji?
- Tak, jest pierwszym Europejczykiem, który doszedł do najwyższego
stanowiska w buddyjskiej hierarchii i musiał po drodze pokonać niemałe przeszkody.
Znajomy bhikku... to znaczy mnich, skarżył mi się, że Maha Thero jest typowym
duchownym dawnego Kościoła Szkockiego, który urodził się o kilka stuleci za pózno
i dlatego zreformował buddyzm, a nie Kościół Szkocji.
- A skąd on się wziął na Cejlonie?
- Możesz wierzyć lub nie, ale przyjechał tu jako młody technik wytwórni
filmowej. Miał wtedy około dwudziestu lat. Opowiadają, że pojechał filmować posąg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.