[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głową.
- Uważam, że to jest niemożliwe. Przynajmniej dla mnie. - Zrobił pauzę,
po czym dodał: - Czy może myślałaś przypadkiem o nas?
- Owszem.
RS
56
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Linden, nasz wzajemny stosunek nie jest aseksualny. Fakt, że tego
jeszcze nie robiliśmy, niczego nie zmienia.
Nie odpowiedziała. Obtarła twarz z piany, która ją opryskała. Justin miał
oczywiście rację. Była to tylko kwestia czasu. Gdyby chciała tego uniknąć,
musiałaby wyjechać.
Dopłynęli w milczeniu do przystani rybackiej w Telok Bahang. Justin
wysiadł pierwszy i przywiązał motorówkę do jednego z bambusowych pali,
po czym wyciągnął rękę do Linden. Skoczyła tak niefortunnie, że musiał ją
przytrzymać z całej siły, żeby nie upadła.
- Uważaj, mało mi nie wyrwałeś ręki ze stawu barkowego! - Spojrzała
oskarżycielsko na jego roześmianą twarz.
- Nie martw się, potrafiłbym ci ją nastawić. - W dalszym ciągu trzymał ją
mocno przy sobie, nie zdradzając najmniejszej chęci zwolnienia uścisku.
- Już możesz mnie puścić - oznajmiła.
- Nie, jeszcze nie mogę. - To powiedziawszy, złożył na jej ustach
namiętny pocałunek. - A to, żeby cię ostrzec na przyszłość przed głupimi
myślami na temat naszych wzajemnych stosunków. - Dopiero w tym
momencie ją puścił, wziął jej walizkę i swoją starą torbę i ruszył przodem,
nagle bardzo oficjalny.
Okazało się, że czeka na nich teksi. Kierowca stał oparty o drzwi
samochodu i palił papierosa.
- Skąd on się tutaj wziął? - spytała zdziwiona.
- Załatwiłem to w hotelu. Zostawimy rzeczy, napijemy się kawy i
jedziemy prosto do Georgetown.
Dziwnie było po ponad dwumiesięcznym życiu w spartańskich
warunkach Pelangi znalezć się nagle w takim luksusowym otoczeniu.
Wszędzie były miękkie dywany, głębokie wyściełane fotele, chłód
klimatyzacji.
Mieli sąsiadujące ze sobą pokoje, połączone dwuskrzydłowymi
drzwiami, teraz zamkniętymi. Pokoje były przyzwoite, o standardowym
wyposażeniu, jakich wiele w nowoczesnych hotelach.
- Co o tym sądzisz? - zapytał Justin, który stanął za nią, patrząc, jak
rozciera ręce.
- Luksusy w porównaniu z tym, co mam na Pelangi. Ale brakuje ta jednej
rzeczy.
- Mianowicie?
- Kominka. Zesztywniałam z zimna. Justin uśmiechnął się i spojrzał na
termostat.
RS
57
- Nic dziwnego. Ogrzewanie jest chyba wyłączone. Zaraz je nastawię.
- Dzięki.
Na kawÄ™ poszli do uroczej kawiarenki, znajdujÄ…cej siÄ™ na zewnÄ…trz i
obrośniętej zielenią. Z wózka kusiły ich wszelkie możliwe rodzaje ciast.
- Wiesz, co bym chciała na lunch? - spytała Linden.
- Jak możesz myśleć o lunchu z buzią pełną ciasta?
- Bez trudu. Mam ochotę na cheeseburgera. Dużego. Z ogromną ilością
sera, cebuli, pomidorów i pikli i do tego podwójna porcja frytek.
- Chyba żartujesz. - Justin wzniósł oczy do nieba. - Lubisz takie podłe
żarcie? I to w miejscu, gdzie mają najwspanialsze jedzenie na świecie?
- Po dwóch miesiącach kuchni orientalnej, ze wszystkimi jej urokami,
zamarzył mi się zwykły hamburger.
Justin westchnÄ…Å‚ z rezygnacjÄ….
- Miejmy nadzieję, że McDonald trafił i do Georgetown, a jeśli nie, to
sobie jakoś inaczej poradzimy. Masz trochę kremu na nosie. - Nachylił się,
zdjął jej krem z nosa i oblizał palec. - Wspaniały. Smakuje jak ty.
- Zwariowałeś.
- Owszem. Na twoim punkcie.
- Piłeś.
- Piłem, kawę. Dopij swoją i idziemy.
W taksówce objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Daj spokój, Justin. - Odsunęła się.
- I co ja mam z tobą zrobić, Linden? Próbowałem być dżentelmenem, ale
to nie jest łatwe, możesz mi wierzyć. Nie miałem kobiety od...
- Oszczędz mi szczegółów swojego życia intymnego, jeśli cię mogę
prosić, dobrze?
- Jakiego życia intymnego, o czym ty mówisz? Westchnęła,
zrezygnowana.
- Czy twoje niepowodzenia w tej dziedzinie to moja wina? Myślałam, że
mężczyzni z Zachodu lubią kobiety Wschodu. Dlaczego się nie ożenisz
zjedna z nich? Są podobno wspaniałymi żonami. Piękne, pełne słodyczy i
uległe. Skinął głową.
- I bardzo nudne. A poza tym bez przerwy chichoczÄ….
- Sam skazałeś się na takie wygnanie. Dlaczego ja mam z tego powodu
cierpieć? No, zabieraj rękę, już!
- Spokojnie - szepnął jej do ucha. - Co ci może grozić na tylnym
siedzeniu taksówki?
- A gdzie twoja wyobraznia? - syknęła i Justin puścił ją ze śmiechem.
RS
58
ROZDZIAA SZÓSTY
Tak szczęśliwa jak teraz nie byłam od wieków. Ta myśl przyszła jej do
głowy, kiedy szli długą, wąską uliczką Georgetown, jedząc chińskie prażone
kasztany. Kupili je na wózku i nieśli w rożku zrobionym z gazety.
Co za szczęście - być tutaj, w radosnym nastroju, w tym egzotycznym
mieście, pełnym zapachów wschodnich przypraw i oślepiającego światła, z
człowiekiem, za sprawą którego co chwila się śmiała.
I który bez przerwy - a to jej dotykał, a to odgarniał jej włosy z twarzy, a
to obejmował ją ramieniem. A przy tym oczy Justina cały czas mówiły jej
to, czego nie śmiały powiedzieć usta. Czy mogła nie odpowiadać na to
wszystko uśmiechem?
Na lunch zjedli wymarzone przez Linden hamburgery, przekomarzajÄ…c
się na temat prymitywnego amerykańskiego jedzenia i upodobań
kulinarnych w ogóle, a potem zwiedzali miasto, pieszo albo jeżdżąc trishaw,
i poznawali jego barwną historię. Buszowali też po sklepikach z wszelkiego
rodzaju bibelotami i starociami, po kryjomu kupujÄ…c sobie nawzajem
świąteczne prezenty. Największą zdobyczą Linden był kompletny, choć
mocno pożółkły słonik z kości słoniowej. Swojego skarbu Justin strzegł
zazdrośnie, chowając go w plastikowej torbie i rozpalając jej ciekawość.
- Gdzie zjemy kolację? - zapytał. - I na co miałabyś ochotę?
- Na coś bardzo ostrego i korzennego. Co byś powiedział na indyjskie
curry?
- Nasi Kandar? Znam świetne miejsce. - Roześmiał się i ścisnął ją za
rękę. - Martwiłem się, że twój wybór padnie na hot doga.
Było już pózno, kiedy wrócili do hotelu, ale barek hotelowy tętnił życiem
- pito egzotyczne drinki, a trzyosobowa orkiestra grała świąteczne piosenki.
- Napijemy się czegoś czy jesteś zmęczona?
- Ja? Zmęczona w wigilię Bożego Narodzenia? Nigdy. Pozwól mi tylko
wziąć prysznic i przebrać się. Za dwadzieścia minut będę w barze. Nie za
długo?
- Jeszcze nie spotkałem kobiety, która by w dwadzieścia minut zdążyła
wziąć prysznic i przebrać się, ale zobaczymy.
Wpadła do pokoju i natychmiast weszła pod prysznic. Zamiast się jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
głową.
- Uważam, że to jest niemożliwe. Przynajmniej dla mnie. - Zrobił pauzę,
po czym dodał: - Czy może myślałaś przypadkiem o nas?
- Owszem.
RS
56
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Linden, nasz wzajemny stosunek nie jest aseksualny. Fakt, że tego
jeszcze nie robiliśmy, niczego nie zmienia.
Nie odpowiedziała. Obtarła twarz z piany, która ją opryskała. Justin miał
oczywiście rację. Była to tylko kwestia czasu. Gdyby chciała tego uniknąć,
musiałaby wyjechać.
Dopłynęli w milczeniu do przystani rybackiej w Telok Bahang. Justin
wysiadł pierwszy i przywiązał motorówkę do jednego z bambusowych pali,
po czym wyciągnął rękę do Linden. Skoczyła tak niefortunnie, że musiał ją
przytrzymać z całej siły, żeby nie upadła.
- Uważaj, mało mi nie wyrwałeś ręki ze stawu barkowego! - Spojrzała
oskarżycielsko na jego roześmianą twarz.
- Nie martw się, potrafiłbym ci ją nastawić. - W dalszym ciągu trzymał ją
mocno przy sobie, nie zdradzając najmniejszej chęci zwolnienia uścisku.
- Już możesz mnie puścić - oznajmiła.
- Nie, jeszcze nie mogę. - To powiedziawszy, złożył na jej ustach
namiętny pocałunek. - A to, żeby cię ostrzec na przyszłość przed głupimi
myślami na temat naszych wzajemnych stosunków. - Dopiero w tym
momencie ją puścił, wziął jej walizkę i swoją starą torbę i ruszył przodem,
nagle bardzo oficjalny.
Okazało się, że czeka na nich teksi. Kierowca stał oparty o drzwi
samochodu i palił papierosa.
- Skąd on się tutaj wziął? - spytała zdziwiona.
- Załatwiłem to w hotelu. Zostawimy rzeczy, napijemy się kawy i
jedziemy prosto do Georgetown.
Dziwnie było po ponad dwumiesięcznym życiu w spartańskich
warunkach Pelangi znalezć się nagle w takim luksusowym otoczeniu.
Wszędzie były miękkie dywany, głębokie wyściełane fotele, chłód
klimatyzacji.
Mieli sąsiadujące ze sobą pokoje, połączone dwuskrzydłowymi
drzwiami, teraz zamkniętymi. Pokoje były przyzwoite, o standardowym
wyposażeniu, jakich wiele w nowoczesnych hotelach.
- Co o tym sądzisz? - zapytał Justin, który stanął za nią, patrząc, jak
rozciera ręce.
- Luksusy w porównaniu z tym, co mam na Pelangi. Ale brakuje ta jednej
rzeczy.
- Mianowicie?
- Kominka. Zesztywniałam z zimna. Justin uśmiechnął się i spojrzał na
termostat.
RS
57
- Nic dziwnego. Ogrzewanie jest chyba wyłączone. Zaraz je nastawię.
- Dzięki.
Na kawÄ™ poszli do uroczej kawiarenki, znajdujÄ…cej siÄ™ na zewnÄ…trz i
obrośniętej zielenią. Z wózka kusiły ich wszelkie możliwe rodzaje ciast.
- Wiesz, co bym chciała na lunch? - spytała Linden.
- Jak możesz myśleć o lunchu z buzią pełną ciasta?
- Bez trudu. Mam ochotę na cheeseburgera. Dużego. Z ogromną ilością
sera, cebuli, pomidorów i pikli i do tego podwójna porcja frytek.
- Chyba żartujesz. - Justin wzniósł oczy do nieba. - Lubisz takie podłe
żarcie? I to w miejscu, gdzie mają najwspanialsze jedzenie na świecie?
- Po dwóch miesiącach kuchni orientalnej, ze wszystkimi jej urokami,
zamarzył mi się zwykły hamburger.
Justin westchnÄ…Å‚ z rezygnacjÄ….
- Miejmy nadzieję, że McDonald trafił i do Georgetown, a jeśli nie, to
sobie jakoś inaczej poradzimy. Masz trochę kremu na nosie. - Nachylił się,
zdjął jej krem z nosa i oblizał palec. - Wspaniały. Smakuje jak ty.
- Zwariowałeś.
- Owszem. Na twoim punkcie.
- Piłeś.
- Piłem, kawę. Dopij swoją i idziemy.
W taksówce objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Daj spokój, Justin. - Odsunęła się.
- I co ja mam z tobą zrobić, Linden? Próbowałem być dżentelmenem, ale
to nie jest łatwe, możesz mi wierzyć. Nie miałem kobiety od...
- Oszczędz mi szczegółów swojego życia intymnego, jeśli cię mogę
prosić, dobrze?
- Jakiego życia intymnego, o czym ty mówisz? Westchnęła,
zrezygnowana.
- Czy twoje niepowodzenia w tej dziedzinie to moja wina? Myślałam, że
mężczyzni z Zachodu lubią kobiety Wschodu. Dlaczego się nie ożenisz
zjedna z nich? Są podobno wspaniałymi żonami. Piękne, pełne słodyczy i
uległe. Skinął głową.
- I bardzo nudne. A poza tym bez przerwy chichoczÄ….
- Sam skazałeś się na takie wygnanie. Dlaczego ja mam z tego powodu
cierpieć? No, zabieraj rękę, już!
- Spokojnie - szepnął jej do ucha. - Co ci może grozić na tylnym
siedzeniu taksówki?
- A gdzie twoja wyobraznia? - syknęła i Justin puścił ją ze śmiechem.
RS
58
ROZDZIAA SZÓSTY
Tak szczęśliwa jak teraz nie byłam od wieków. Ta myśl przyszła jej do
głowy, kiedy szli długą, wąską uliczką Georgetown, jedząc chińskie prażone
kasztany. Kupili je na wózku i nieśli w rożku zrobionym z gazety.
Co za szczęście - być tutaj, w radosnym nastroju, w tym egzotycznym
mieście, pełnym zapachów wschodnich przypraw i oślepiającego światła, z
człowiekiem, za sprawą którego co chwila się śmiała.
I który bez przerwy - a to jej dotykał, a to odgarniał jej włosy z twarzy, a
to obejmował ją ramieniem. A przy tym oczy Justina cały czas mówiły jej
to, czego nie śmiały powiedzieć usta. Czy mogła nie odpowiadać na to
wszystko uśmiechem?
Na lunch zjedli wymarzone przez Linden hamburgery, przekomarzajÄ…c
się na temat prymitywnego amerykańskiego jedzenia i upodobań
kulinarnych w ogóle, a potem zwiedzali miasto, pieszo albo jeżdżąc trishaw,
i poznawali jego barwną historię. Buszowali też po sklepikach z wszelkiego
rodzaju bibelotami i starociami, po kryjomu kupujÄ…c sobie nawzajem
świąteczne prezenty. Największą zdobyczą Linden był kompletny, choć
mocno pożółkły słonik z kości słoniowej. Swojego skarbu Justin strzegł
zazdrośnie, chowając go w plastikowej torbie i rozpalając jej ciekawość.
- Gdzie zjemy kolację? - zapytał. - I na co miałabyś ochotę?
- Na coś bardzo ostrego i korzennego. Co byś powiedział na indyjskie
curry?
- Nasi Kandar? Znam świetne miejsce. - Roześmiał się i ścisnął ją za
rękę. - Martwiłem się, że twój wybór padnie na hot doga.
Było już pózno, kiedy wrócili do hotelu, ale barek hotelowy tętnił życiem
- pito egzotyczne drinki, a trzyosobowa orkiestra grała świąteczne piosenki.
- Napijemy się czegoś czy jesteś zmęczona?
- Ja? Zmęczona w wigilię Bożego Narodzenia? Nigdy. Pozwól mi tylko
wziąć prysznic i przebrać się. Za dwadzieścia minut będę w barze. Nie za
długo?
- Jeszcze nie spotkałem kobiety, która by w dwadzieścia minut zdążyła
wziąć prysznic i przebrać się, ale zobaczymy.
Wpadła do pokoju i natychmiast weszła pod prysznic. Zamiast się jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]