[ Pobierz całość w formacie PDF ]
terapeutki.
- Rozumiem twoją złość, Claire, ale mam nadzieję, że dostrzegasz pozytywny
aspekt tej sytuacji?
- Pozytywny aspekt? - zdumiała się Claire. Dotychczas nie miała wyrobionego
zdania na temat
Rivy Sharp. Teraz jednak zaczęła podejrzewać, że terapeutka jest niespełna
rozumu.
- Chodzi mi o to - kontynuowała Riva - że Kirk powiedział ci o tamtej kobiecie,
zanim doszło między nimi do fizycznej bliskości. To chyba o czymś świadczy,
prawda?
Claire dokładnie wiedziała, do czego terapeutka zmierza. Aby ona, Claire,
potraktowała szczerość oraz uczciwość męża jako dowód na to, iż zależy mu na
ratowaniu małżeństwa. Może byłaby skłonna tak uczynić, gdyby sprawa dotyczyła
jednego incydentu. Kirk jednak okłamywał ją od miesięcy. Był dorosłym
człowiekiem; powinien mieć świadomość tego, co robi.
- Pewnie, że świadczy! Zwiadczy o tym, że gnębiły go wyrzuty sumienia!
Odetchnęła parę razy, próbując ukoić nerwy. Nie udało jej się. Po chwili
ciągnęła dalej:
- Oczywiście słusznie, że gnębiły. Fakt, że nie przespał się z Janice, niczego nie
zmienia. Liczy się to, że kocha ją, nie mnie!
Wyraz twarzy Rivy pozostał obojętny. Czy nic do niej nie dociera?
- Miesiącami mnie okłamywał! Spędzał z nią cały swój wolny czas!
Zaniedbywał dom i dzieci! Co z tego, że nie poszli do łóżka? Co z tego, że w końcu
wyrzuty sumienia zmusiły go do wyznania mi prawdy? Po prostu nie powinien był
pozwolić, aby zwykła znajomość przerodziła się w cokolwiek innego.
- 75 -
S
R
Miotała nią furia, której mimo wysiłków nie potrafiła opanować. Ale, psiakość,
jakim prawem terapeutka szuka usprawiedliwienia dla Kirka? Dlaczego próbuje go
tłumaczyć?
- Może ty uważasz, że mój mąż jest niewinny, że mnie nie zdradził. I może
faktycznie nie zdradził w dosłownym sensie tego słowa. Ale w głębi serca on wie... -
wbiła wzrok w Kirka - że jego wina jest bezsporna.
Wytrzymał jej spojrzenie, ale nie odezwał się. Zachowywał się tak, jakby nie
rozumiał, o czym ona mówi, jednakże Claire widziała, jak krew odpływa mu z twarzy,
a usta leciutko drżą.
Po dłuższej chwili ciszę ponownie przerwała Riva Sharp.
- Masz coś do powiedzenia, Kirk?
Odchrząknął, po czym przeniósł spojrzenie z Claire na terapeutkę.
- Claire ma rację. Pozwoliłem na to, aby moja znajomość z Janice zaszła trochę
za daleko. W dodatku działałem całkiem świadomie. Nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie. Może tylko to, że było mi z nią dobrze. Byłem szczęśliwy.
Do diabła! - pomyślała Claire. Czy on naprawdę nie wie, jak coś takiego boli?
- Widzę, Claire, że słowa Kirka wytrąciły cię z równowagi - rzekła cicho Riva.
- Potrafisz mi wyjaśnić, dlaczego?
- Bo to ze mną powinno mu być dobrze. Ze mną powinien być szczęśliwy.
- A czy ty jesteś szczęśliwa ze mną? - spytał Kirk. - Nie odnoszę tego wrażenia.
Kiedy wracam do domu, zwykle widzę na twojej twarzy złość, rozgoryczenie. Zanim
jeszcze zamknę drzwi, czuję, jak miota tobą gniew.
- Wracasz pózno i czego oczekujesz? Uśmiechu? Zresztą jest zasadnicza
różnica pomiędzy moją złością a twoją zdradą!
- Zapewne - przyznał chłodno.
Poczuła się tak, jakby wylano jej na głowę kubeł zimnej wody. Gdyby nie to, że
terapeutka pochyliła się i położyła rękę na jej dłoni, wstałaby i wyszła, trzaskając
drzwiami.
- Romans nie musi przecież oznaczać końca małżeństwa, Claire.
Przez chwilę siedziała bez ruchu, dumając nad tym, co Riva powiedziała.
- 76 -
S
R
- To znaczy, że spotkałaś się w swojej praktyce z parami, które pozostały
razem, mimo iż jedno z nich miało kochankę lub kochanka?
- Oczywiście. Spotkałam wiele takich par. Zrozum, Claire, to się zdarza
częściej, niż myślisz. Istnieją powody, ważne powody, aby się nie rozwodzić.
Romanse... cóż, czasem się przytrafiają. Niektórzy partnerzy potrafią sobie wybaczyć i
zapomnieć, inni nie mogą przeboleć zdrady. Na ogół zależy to od tego, jakie wcześniej
było ich małżeństwo. Czy mąż i żona byli dopasowani? Czy się lubili? Co ich łączyło?
Czy podzielali te same wartości? Czy mieli wspólne zainteresowania?
Kiedyś Claire odpowiedziałaby twierdząco na te pytania, ale teraz...
Przypomniała sobie, ile godzin Kirk spędzał w pracy. Pożerała go ambicja, chęć bycia
najlepszym. Czy świadomie postawił pracę na pierwszym miejscu, przed domem, żoną
i dziećmi?
- Od dłuższego czasu dla Kirka najważniejsza jest praca.
- To nie fair - zaprotestował. - Tylko dlatego, że nie siedzę w biurze od
dziewiątej do piątej, nie znaczy, że nie kocham rodziny.
- Tak? A kiedy ostami raz kibicowałeś córce podczas meczu? A przedstawienie,
w którym Daisy brała udział? Nawet się nie pofatygowałeś...
- Miałem ważne spotkanie!
Może miał, a może wolał spędzić popołudnie z Janice, zamiast siedzieć na
widowni i oklaskiwać popisy ośmiolatków. Zastanawiała się, dlaczego jeszcze tu jest,
dlaczego nie wyszła? To wszystko mija się z celem. Słuchając Kirka, stawała się coraz
bardziej wściekła. Coraz bardziej narastała w niej złość, żal, pretensje.
- Zawsze masz jakieś usprawiedliwienie.
- Nie rozumiesz, że haruję jak wół? Moja praca to nie bułka z masłem.
- Moja też nie - odparła cicho.
Właśnie to ją denerwowało. %7łe Kirk uważał troskę o dom i trójkę dzieci za
lekkie, przyjemne zajęcie, nie wymagające większego wysiłku.
- Czasem miło byłoby mieć odrobinę wsparcia, móc usiąść z książką albo
poleżeć do góry brzuchem.
- Przecież mówiłem ci, że możemy zatrudnić gosposię, która posprzątałaby...
- 77 -
S
R
Gosposię, która by posprzątała? Chryste, czy naprawdę nic do niego nie
dociera?
- Rany boskie, Kirk! Nie o takie wsparcie mi chodzi! Jestem w trzecim
miesiącu ciąży, a ty tak rzadko bywasz w domu, że nawet tego nie zauważyłeś!
Rozdział 9
- Jesteś w ciąży?
Kirk zacisnął dłonie na oparciu fotela. Wszystko pociemniało mu przed oczami;
to było tak, jakby całe światło skupiło się w jednym punkcie - na twarzy Claire.
Claire umilkła. Wściekłość, jaka ją dławiła, znalazła ujście. Wyznanie prawdy
zaowocowało dziwnym spokojem.
- Jesteś w ciąży - powtórzył Kirk, tym razem w formie stwierdzenia, a nie
pytania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
terapeutki.
- Rozumiem twoją złość, Claire, ale mam nadzieję, że dostrzegasz pozytywny
aspekt tej sytuacji?
- Pozytywny aspekt? - zdumiała się Claire. Dotychczas nie miała wyrobionego
zdania na temat
Rivy Sharp. Teraz jednak zaczęła podejrzewać, że terapeutka jest niespełna
rozumu.
- Chodzi mi o to - kontynuowała Riva - że Kirk powiedział ci o tamtej kobiecie,
zanim doszło między nimi do fizycznej bliskości. To chyba o czymś świadczy,
prawda?
Claire dokładnie wiedziała, do czego terapeutka zmierza. Aby ona, Claire,
potraktowała szczerość oraz uczciwość męża jako dowód na to, iż zależy mu na
ratowaniu małżeństwa. Może byłaby skłonna tak uczynić, gdyby sprawa dotyczyła
jednego incydentu. Kirk jednak okłamywał ją od miesięcy. Był dorosłym
człowiekiem; powinien mieć świadomość tego, co robi.
- Pewnie, że świadczy! Zwiadczy o tym, że gnębiły go wyrzuty sumienia!
Odetchnęła parę razy, próbując ukoić nerwy. Nie udało jej się. Po chwili
ciągnęła dalej:
- Oczywiście słusznie, że gnębiły. Fakt, że nie przespał się z Janice, niczego nie
zmienia. Liczy się to, że kocha ją, nie mnie!
Wyraz twarzy Rivy pozostał obojętny. Czy nic do niej nie dociera?
- Miesiącami mnie okłamywał! Spędzał z nią cały swój wolny czas!
Zaniedbywał dom i dzieci! Co z tego, że nie poszli do łóżka? Co z tego, że w końcu
wyrzuty sumienia zmusiły go do wyznania mi prawdy? Po prostu nie powinien był
pozwolić, aby zwykła znajomość przerodziła się w cokolwiek innego.
- 75 -
S
R
Miotała nią furia, której mimo wysiłków nie potrafiła opanować. Ale, psiakość,
jakim prawem terapeutka szuka usprawiedliwienia dla Kirka? Dlaczego próbuje go
tłumaczyć?
- Może ty uważasz, że mój mąż jest niewinny, że mnie nie zdradził. I może
faktycznie nie zdradził w dosłownym sensie tego słowa. Ale w głębi serca on wie... -
wbiła wzrok w Kirka - że jego wina jest bezsporna.
Wytrzymał jej spojrzenie, ale nie odezwał się. Zachowywał się tak, jakby nie
rozumiał, o czym ona mówi, jednakże Claire widziała, jak krew odpływa mu z twarzy,
a usta leciutko drżą.
Po dłuższej chwili ciszę ponownie przerwała Riva Sharp.
- Masz coś do powiedzenia, Kirk?
Odchrząknął, po czym przeniósł spojrzenie z Claire na terapeutkę.
- Claire ma rację. Pozwoliłem na to, aby moja znajomość z Janice zaszła trochę
za daleko. W dodatku działałem całkiem świadomie. Nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie. Może tylko to, że było mi z nią dobrze. Byłem szczęśliwy.
Do diabła! - pomyślała Claire. Czy on naprawdę nie wie, jak coś takiego boli?
- Widzę, Claire, że słowa Kirka wytrąciły cię z równowagi - rzekła cicho Riva.
- Potrafisz mi wyjaśnić, dlaczego?
- Bo to ze mną powinno mu być dobrze. Ze mną powinien być szczęśliwy.
- A czy ty jesteś szczęśliwa ze mną? - spytał Kirk. - Nie odnoszę tego wrażenia.
Kiedy wracam do domu, zwykle widzę na twojej twarzy złość, rozgoryczenie. Zanim
jeszcze zamknę drzwi, czuję, jak miota tobą gniew.
- Wracasz pózno i czego oczekujesz? Uśmiechu? Zresztą jest zasadnicza
różnica pomiędzy moją złością a twoją zdradą!
- Zapewne - przyznał chłodno.
Poczuła się tak, jakby wylano jej na głowę kubeł zimnej wody. Gdyby nie to, że
terapeutka pochyliła się i położyła rękę na jej dłoni, wstałaby i wyszła, trzaskając
drzwiami.
- Romans nie musi przecież oznaczać końca małżeństwa, Claire.
Przez chwilę siedziała bez ruchu, dumając nad tym, co Riva powiedziała.
- 76 -
S
R
- To znaczy, że spotkałaś się w swojej praktyce z parami, które pozostały
razem, mimo iż jedno z nich miało kochankę lub kochanka?
- Oczywiście. Spotkałam wiele takich par. Zrozum, Claire, to się zdarza
częściej, niż myślisz. Istnieją powody, ważne powody, aby się nie rozwodzić.
Romanse... cóż, czasem się przytrafiają. Niektórzy partnerzy potrafią sobie wybaczyć i
zapomnieć, inni nie mogą przeboleć zdrady. Na ogół zależy to od tego, jakie wcześniej
było ich małżeństwo. Czy mąż i żona byli dopasowani? Czy się lubili? Co ich łączyło?
Czy podzielali te same wartości? Czy mieli wspólne zainteresowania?
Kiedyś Claire odpowiedziałaby twierdząco na te pytania, ale teraz...
Przypomniała sobie, ile godzin Kirk spędzał w pracy. Pożerała go ambicja, chęć bycia
najlepszym. Czy świadomie postawił pracę na pierwszym miejscu, przed domem, żoną
i dziećmi?
- Od dłuższego czasu dla Kirka najważniejsza jest praca.
- To nie fair - zaprotestował. - Tylko dlatego, że nie siedzę w biurze od
dziewiątej do piątej, nie znaczy, że nie kocham rodziny.
- Tak? A kiedy ostami raz kibicowałeś córce podczas meczu? A przedstawienie,
w którym Daisy brała udział? Nawet się nie pofatygowałeś...
- Miałem ważne spotkanie!
Może miał, a może wolał spędzić popołudnie z Janice, zamiast siedzieć na
widowni i oklaskiwać popisy ośmiolatków. Zastanawiała się, dlaczego jeszcze tu jest,
dlaczego nie wyszła? To wszystko mija się z celem. Słuchając Kirka, stawała się coraz
bardziej wściekła. Coraz bardziej narastała w niej złość, żal, pretensje.
- Zawsze masz jakieś usprawiedliwienie.
- Nie rozumiesz, że haruję jak wół? Moja praca to nie bułka z masłem.
- Moja też nie - odparła cicho.
Właśnie to ją denerwowało. %7łe Kirk uważał troskę o dom i trójkę dzieci za
lekkie, przyjemne zajęcie, nie wymagające większego wysiłku.
- Czasem miło byłoby mieć odrobinę wsparcia, móc usiąść z książką albo
poleżeć do góry brzuchem.
- Przecież mówiłem ci, że możemy zatrudnić gosposię, która posprzątałaby...
- 77 -
S
R
Gosposię, która by posprzątała? Chryste, czy naprawdę nic do niego nie
dociera?
- Rany boskie, Kirk! Nie o takie wsparcie mi chodzi! Jestem w trzecim
miesiącu ciąży, a ty tak rzadko bywasz w domu, że nawet tego nie zauważyłeś!
Rozdział 9
- Jesteś w ciąży?
Kirk zacisnął dłonie na oparciu fotela. Wszystko pociemniało mu przed oczami;
to było tak, jakby całe światło skupiło się w jednym punkcie - na twarzy Claire.
Claire umilkła. Wściekłość, jaka ją dławiła, znalazła ujście. Wyznanie prawdy
zaowocowało dziwnym spokojem.
- Jesteś w ciąży - powtórzył Kirk, tym razem w formie stwierdzenia, a nie
pytania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]