[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyobraz sobie, że miałem wuja, który stracił nogę w czasie pierwszej wojny światowej.
Dostał serię z cekaemu. Kule strzaskały kość. Amputowali mu nogę do kolana. Miał potem
oczywiście protezę, ale używał jej bardzo rzadko, raczej od święta. Wolał chodzić o kulach.
Mówił, że proteza ciężka, niewygodna...
Downar słuchał z ogromnym zainteresowaniem.
- Czekaj, czekaj... Zaczynam chwytać. To znaczy, że w takiej sytuacji but na zdrowej
nodze zdziera się i niszczy o wiele szybciej.
- Oczywiście - przytaknął Stasiak. - Mój wuj nie miał lewej nogi. Chodził na prawej.
Robił sobie na obstalunek trzy buty, jeden lewy na protezę i dwa prawe na zdrową nogę. Poza
tym przeważnie nosił sznurowane kamasze, a to dlatego, że sznurowana cholewka mocniej
trzyma nogę w kostce i pewniej się stąpa.
Downar promieniał.
- Nareszcie zrozumiałem. Jasiu, jesteś genialny. Z nieba mi spadłeś.
- Może niezupełnie z nieba - skorygował Stasiak. - I nie spadłem, tylko przyjechałem
Wołgą. Nie chcę cię martwić, Stefanku, ale jeżeli chodzi o twój pomyślunek, to coś nie tego...
Po prostu za bardzo się odchudziłeś. Narzekasz, że ja przytyłem, ale właśnie przytycie
pomaga mi w prawidłowym myśleniu.
- Nie rozumiem. - Downar spojrzał na przyjaciela ubawiony.
- A to prosie. Tkanka tłuszczowa chroni przed bodzcami zewnętrznymi system
nerwowy, co pozwala na spokojne wysnuwanie logicznych wniosków. Poza tym odpowiednie
ilości pożywienia wpływają na należyte ukrwienie mózgu, co znowu sprzyja pracy szarych
komórek. Człowiek zaś chudy zżera się nerwowo i zatraca zdolność trzezwego myślenia.
- Przekonałeś mnie, Jasiu. Od jutra zaczynać jadać podwieczorki w Hortexie .
Tę pouczającą rozmowę na tematy żywienia przerwało im pukanie do drzwi. Wszedł
porucznik Olszewski.
- Przepraszam. Może przeszkadzam? Downar zaprosił go ruchem ręki.
- Chodz, chodz. Znacie się przecież.
- Oczywiście - powiedział Stasiak, dzwigając się z fotela i wyciągając na powitanie
swą potężną dłoń.
- Co nowego, Stachu? - spytał Downar.
Olszewski usiadł i odsapnął.
- Uff... Gorąco. Zmachałem się. Ale wyobraz sobie, że Emil Steinberg do tej pory nie
przekroczył naszej granicy.
- Jak to? - zdziwił się Downar. - Przecież w hotelu Forum powiedzieli, że miał bilet
lotniczy i pojechał na lotnisko.
- Pojechał na lotnisko, ale nie odleciał. W każdym razie nie pod tym nazwiskiem.
- Spodziewałem się tego - mruknął Stasiak.
Downar był wyraznie zdenerwowany.
- To znaczy, że prawdopodobnie znajduje się jeszcze na naszym terenie. Trzeba by go
jak najszybciej... Ale dlaczego nie odleciał?
Stasiak wzruszył ramionami
- Albo bał się, że go przyskrzynimy, albo miał tu jeszcze coś do załatwienia. Musimy
się także liczyć z ewentualnością, że posługuje się drugim paszportem na inne nazwisko i że
umie się dobrze charakteryzować.
Downar skrzywił się sceptycznie.
- Nie wygląda mi na takiego znakomitego fachowca. To wyręczanie się złodziejem
hotelowym trochę robi na mnie wrażenie amatorszczyzny. Znasz sprawę, prawda?
- Oczywiście - pokiwał głową Stasiak. - Opowiadał mi Leśniewski. Ale nie zgadzam
się z tobą, żeby wynajęcie złodzieja wskazywało na dyletanta. W tej sytuacji to było
właściwie dla niego jedyne rozsądne wyjście. Sam nie chciał ryzykować. Nie mógł mieć
przecież pewności, że pokój pani Vauban nie znajduje się pod naszą obserwacją. Jeśliby
kradzież walizki się udała, to w porządku, w przeciwnym razie miał zamiar natychmiast
likwidować się z terenu, co też uczynił.
- Skąd ta walizka w pokoju Vauban? - wtrącił się do rozmowy Olszewski. - Zeznała,
że jakiś elegancki jegomość u niej ją zostawił, ale prawdę mówiąc ja w to nie bardzo wierzę.
- Ja też nie - mruknął Stasiak. Downar się z nimi zgodził.
- I do tego proteza w walizce - zastanawiał się dalej Olszewski. - Dlaczego w walizce?
Stasiak nagle się ożywił.
- Czy moglibyście mi pokazać tę walizkę i protezę?
- Oczywiście - Downar podszedł do pancernej szafy i wyjął z niej skórzaną walizkę. -
Służę ci. To jeden z naszych materiałów dowodowych.
Stasiak obejrzał ją uważnie, a następnie zajął się protezą,
- Zepsuta - powiedział po chwili, - Facet nie mógł jej przyczepić do nogi. Przyjrzyjcie
się tym paskom. Klamra urwana.
- Rzeczywiście - przyznał Olszewski. - To nam nie przyszło na myśl.
Stasiak uśmiechnął się.
- A szkoda. Macie wytłumaczenie, dlaczego proteza znajdowała się w walizce. Teraz
tylko należałoby odpowiedzieć na pierwsze pytanie: w jaki sposób walizka trafiła do Vauban?
Downar wstał i przeszedł się po pokoju.
- Nie wierzę, żeby ktoś z nią współpracował i wstawił do jej pokoju walizkę. W tej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
wyobraz sobie, że miałem wuja, który stracił nogę w czasie pierwszej wojny światowej.
Dostał serię z cekaemu. Kule strzaskały kość. Amputowali mu nogę do kolana. Miał potem
oczywiście protezę, ale używał jej bardzo rzadko, raczej od święta. Wolał chodzić o kulach.
Mówił, że proteza ciężka, niewygodna...
Downar słuchał z ogromnym zainteresowaniem.
- Czekaj, czekaj... Zaczynam chwytać. To znaczy, że w takiej sytuacji but na zdrowej
nodze zdziera się i niszczy o wiele szybciej.
- Oczywiście - przytaknął Stasiak. - Mój wuj nie miał lewej nogi. Chodził na prawej.
Robił sobie na obstalunek trzy buty, jeden lewy na protezę i dwa prawe na zdrową nogę. Poza
tym przeważnie nosił sznurowane kamasze, a to dlatego, że sznurowana cholewka mocniej
trzyma nogę w kostce i pewniej się stąpa.
Downar promieniał.
- Nareszcie zrozumiałem. Jasiu, jesteś genialny. Z nieba mi spadłeś.
- Może niezupełnie z nieba - skorygował Stasiak. - I nie spadłem, tylko przyjechałem
Wołgą. Nie chcę cię martwić, Stefanku, ale jeżeli chodzi o twój pomyślunek, to coś nie tego...
Po prostu za bardzo się odchudziłeś. Narzekasz, że ja przytyłem, ale właśnie przytycie
pomaga mi w prawidłowym myśleniu.
- Nie rozumiem. - Downar spojrzał na przyjaciela ubawiony.
- A to prosie. Tkanka tłuszczowa chroni przed bodzcami zewnętrznymi system
nerwowy, co pozwala na spokojne wysnuwanie logicznych wniosków. Poza tym odpowiednie
ilości pożywienia wpływają na należyte ukrwienie mózgu, co znowu sprzyja pracy szarych
komórek. Człowiek zaś chudy zżera się nerwowo i zatraca zdolność trzezwego myślenia.
- Przekonałeś mnie, Jasiu. Od jutra zaczynać jadać podwieczorki w Hortexie .
Tę pouczającą rozmowę na tematy żywienia przerwało im pukanie do drzwi. Wszedł
porucznik Olszewski.
- Przepraszam. Może przeszkadzam? Downar zaprosił go ruchem ręki.
- Chodz, chodz. Znacie się przecież.
- Oczywiście - powiedział Stasiak, dzwigając się z fotela i wyciągając na powitanie
swą potężną dłoń.
- Co nowego, Stachu? - spytał Downar.
Olszewski usiadł i odsapnął.
- Uff... Gorąco. Zmachałem się. Ale wyobraz sobie, że Emil Steinberg do tej pory nie
przekroczył naszej granicy.
- Jak to? - zdziwił się Downar. - Przecież w hotelu Forum powiedzieli, że miał bilet
lotniczy i pojechał na lotnisko.
- Pojechał na lotnisko, ale nie odleciał. W każdym razie nie pod tym nazwiskiem.
- Spodziewałem się tego - mruknął Stasiak.
Downar był wyraznie zdenerwowany.
- To znaczy, że prawdopodobnie znajduje się jeszcze na naszym terenie. Trzeba by go
jak najszybciej... Ale dlaczego nie odleciał?
Stasiak wzruszył ramionami
- Albo bał się, że go przyskrzynimy, albo miał tu jeszcze coś do załatwienia. Musimy
się także liczyć z ewentualnością, że posługuje się drugim paszportem na inne nazwisko i że
umie się dobrze charakteryzować.
Downar skrzywił się sceptycznie.
- Nie wygląda mi na takiego znakomitego fachowca. To wyręczanie się złodziejem
hotelowym trochę robi na mnie wrażenie amatorszczyzny. Znasz sprawę, prawda?
- Oczywiście - pokiwał głową Stasiak. - Opowiadał mi Leśniewski. Ale nie zgadzam
się z tobą, żeby wynajęcie złodzieja wskazywało na dyletanta. W tej sytuacji to było
właściwie dla niego jedyne rozsądne wyjście. Sam nie chciał ryzykować. Nie mógł mieć
przecież pewności, że pokój pani Vauban nie znajduje się pod naszą obserwacją. Jeśliby
kradzież walizki się udała, to w porządku, w przeciwnym razie miał zamiar natychmiast
likwidować się z terenu, co też uczynił.
- Skąd ta walizka w pokoju Vauban? - wtrącił się do rozmowy Olszewski. - Zeznała,
że jakiś elegancki jegomość u niej ją zostawił, ale prawdę mówiąc ja w to nie bardzo wierzę.
- Ja też nie - mruknął Stasiak. Downar się z nimi zgodził.
- I do tego proteza w walizce - zastanawiał się dalej Olszewski. - Dlaczego w walizce?
Stasiak nagle się ożywił.
- Czy moglibyście mi pokazać tę walizkę i protezę?
- Oczywiście - Downar podszedł do pancernej szafy i wyjął z niej skórzaną walizkę. -
Służę ci. To jeden z naszych materiałów dowodowych.
Stasiak obejrzał ją uważnie, a następnie zajął się protezą,
- Zepsuta - powiedział po chwili, - Facet nie mógł jej przyczepić do nogi. Przyjrzyjcie
się tym paskom. Klamra urwana.
- Rzeczywiście - przyznał Olszewski. - To nam nie przyszło na myśl.
Stasiak uśmiechnął się.
- A szkoda. Macie wytłumaczenie, dlaczego proteza znajdowała się w walizce. Teraz
tylko należałoby odpowiedzieć na pierwsze pytanie: w jaki sposób walizka trafiła do Vauban?
Downar wstał i przeszedł się po pokoju.
- Nie wierzę, żeby ktoś z nią współpracował i wstawił do jej pokoju walizkę. W tej [ Pobierz całość w formacie PDF ]