[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozumiem i jestem mu wdzięczny, ale to wcale nie znaczy, \e mogę powierzyć
mu swoją najlepszą przyjaciółkę. A swoją drogą uśmiechnął się szeroko chyba
odpali mi jakieś darmowe próbki.
Cindy dała mu kuksańca w bok.
Samanta przekazała mi do ocenzurowania wszystkie rzeczy, które będą na
Targach dla dorosłych. Pod moim łó\kiem stoi pudło. Pobuszuj sobie w nim.
Masz to jak w banku.
Eryk wszedł do Sama . Małe karteczki przyklejone do popielniczek
obwieszczały, \e dzisiejszego wieczora bar będzie czynny tylko do godziny ósmej ze
względu na prywatne przyjęcie. U Tony ego, który patrzył na niego z jeszcze większą
niechęcią ni\ wczoraj, zamówił kanadyjskie piwo. Sięgając po papierosa, zdał sobie
nagle sprawę, \e zaczął palić dokładnie wtedy, kiedy uznał, \e jest zbyt zajęty, by grać
na pianinie.
Zaciągnął się głęboko. Fuj, skrzywił się. Naprawdę powinien to rzucić. Te
cholerne papierosy dawno przestały mu smakować. Siedzący obok mę\czyzna w
średnim wieku spojrzał na niego i pokiwał głową.
Papierosy nas zabijają. Odsunął wymięty kapelusz, który le\ał pomiędzy nimi
na barze. Ma pan jeszcze jednego?
Eryk pchnął paczkę w jego kierunku.
Proszę.
Mę\czyzna zamówił du\ą szkocką, zapalił papierosa i wyciągnął rękę.
Dzięki. Reginald Stark.
Eryk Quinn.
Miło pana poznać. Stark rozejrzał się dookoła z niesmakiem i wskazał na
grupę Trekersów, którzy oglądali właśnie swój serial. Jesteśmy chyba jedynymi
ludzmi w tym hotelu, którzy nie są przebrani.
Jestem tu wyłącznie w interesach zaśmiał się Eryk. A pan?
W podró\y słu\bowej. Handluję antykami. Zawsze zatrzymuję się w starych
hotelach i mam oczy szeroko otwarte. Zdarza mi się natrafiać na cenne przedmioty,
które kupuję za bezcen. Oni na ogół nie wiedzą, \e posiadają jakieś cenne rzeczy.
Stark wydmuchiwał dym prosto w nos Erykowi.
Znalazł pan tu coś ciekawego?
E, nie. Mają zupełnie niezłe meble, ale dzisiaj meble mnie nie interesują.
Zaśmiał się urywanym, niemiłym śmieszkiem. To miejsce jest bezcenne z innego
powodu. Odkryłem, \e jeśli dobrze ponarzekać, dają ci ró\ne rzeczy za darmochę.
Eryk pomyślał ze współczuciem o całym personelu, który dniem i nocą musi mieć
do czynienia z takim człowiekiem .
Ma pan jakąś forsę, Quinn? zapytał Stark po dokładnym rozejrzeniu się na
boki.
Eryk sięgnął po portfel.
Znajdę dziesiątaka, o ile to panu wystarczy.
Nie, człowieku. Ja mówię o prawdziwej forsie. Jest pewien interes do zrobienia.
Interesy typu: Kupno-sprzeda\ mnie nie interesują.
To nie jest tak, jak myślisz, Quinn. Przypadkiem wiem o wielkiej forsie, która
tylko czeka na kogoś mądrego, kto ją zgarnie.
Co za namolny typ. Eryk zgasił swojego papierosa i zamierzał odejść, kiedy Stark
odezwał się z tajemniczą miną:
Powiem panu, bo wydaje mi się pan uczciwym facetem.
Rozejrzał się podejrzliwie jeszcze raz. Chodzi o \yrandol.
śyrandol?
Tak, wielki, kryształowy pająk z głównego holu.
I co z nim?
Wart jest fortunę. Mę\czyzna wyjął z kieszeni zmiętą kartkę wyrwaną z
jakiejś ksią\ki. Niech pan sam zobaczy.
Pokazał czarnobiałe zdjęcie \yrandola z obszernym podpisem.
Ciekawość zwycię\yła. Eryk przyglądał się uwa\nie zdjęciu, słuchając wyjaśnień
Starka, Najlepszy francuski kryształ. Podobno wykonano trzy takie \yrandole. Tutaj
wspominają o dwóch. Podejrzewam, \e trzeci wisi właśnie tam wskazał palcem hol.
Brakuje mu jedynie centralnego fragmentu.
Tu piszą, \e wart jest siedemset tysięcy dolarów.
To stara ksią\ka. Według mnie, teraz mo\na za niego dostać równy milion.
Co?! Eryk próbował przypomnieć sobie wycenę wartości hotelu, którą oglądał
u Harmona. Nie było tam \adnej szczególnie wysokiej pozycji. Chce mi pan
powiedzieć, \e nikt inny o tym nie wie?
Na to wygląda. Ja widzę to tak: jeśli masz, człowieku, z pięćset paczek,
składam im ofertę kupna.
Jeśli ja mam pięćset tysięcy? Eryk wytrzeszczył oczy.
Jasne. Znam ludzi zainteresowanych czymś podobnym.
Potrzebna mi forsa na zakup \yrandola z pierwszej ręki. Potem podzielę się z
panem zyskiem. O, ty skunksie, pomyślał Eryk.
Przykro mi powiedział ale nie wchodzę w to.
Twoja strata, bracie. Stark wstał, wziął kapelusz i rzucił pieniądze na bar.
Dzięki za papierosa. Do widzenia gdzieś tutaj.
Eryk te\ ju\ wychodził, kiedy w barze pojawił się człowiek, który poczęstował
ich wczoraj cynamonowym likierem.
Joel Cutter. Wyciągnął rękę do Eryka. Spotkaliśmy się wczoraj. Pan Quinn,
prawda? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Rozumiem i jestem mu wdzięczny, ale to wcale nie znaczy, \e mogę powierzyć
mu swoją najlepszą przyjaciółkę. A swoją drogą uśmiechnął się szeroko chyba
odpali mi jakieś darmowe próbki.
Cindy dała mu kuksańca w bok.
Samanta przekazała mi do ocenzurowania wszystkie rzeczy, które będą na
Targach dla dorosłych. Pod moim łó\kiem stoi pudło. Pobuszuj sobie w nim.
Masz to jak w banku.
Eryk wszedł do Sama . Małe karteczki przyklejone do popielniczek
obwieszczały, \e dzisiejszego wieczora bar będzie czynny tylko do godziny ósmej ze
względu na prywatne przyjęcie. U Tony ego, który patrzył na niego z jeszcze większą
niechęcią ni\ wczoraj, zamówił kanadyjskie piwo. Sięgając po papierosa, zdał sobie
nagle sprawę, \e zaczął palić dokładnie wtedy, kiedy uznał, \e jest zbyt zajęty, by grać
na pianinie.
Zaciągnął się głęboko. Fuj, skrzywił się. Naprawdę powinien to rzucić. Te
cholerne papierosy dawno przestały mu smakować. Siedzący obok mę\czyzna w
średnim wieku spojrzał na niego i pokiwał głową.
Papierosy nas zabijają. Odsunął wymięty kapelusz, który le\ał pomiędzy nimi
na barze. Ma pan jeszcze jednego?
Eryk pchnął paczkę w jego kierunku.
Proszę.
Mę\czyzna zamówił du\ą szkocką, zapalił papierosa i wyciągnął rękę.
Dzięki. Reginald Stark.
Eryk Quinn.
Miło pana poznać. Stark rozejrzał się dookoła z niesmakiem i wskazał na
grupę Trekersów, którzy oglądali właśnie swój serial. Jesteśmy chyba jedynymi
ludzmi w tym hotelu, którzy nie są przebrani.
Jestem tu wyłącznie w interesach zaśmiał się Eryk. A pan?
W podró\y słu\bowej. Handluję antykami. Zawsze zatrzymuję się w starych
hotelach i mam oczy szeroko otwarte. Zdarza mi się natrafiać na cenne przedmioty,
które kupuję za bezcen. Oni na ogół nie wiedzą, \e posiadają jakieś cenne rzeczy.
Stark wydmuchiwał dym prosto w nos Erykowi.
Znalazł pan tu coś ciekawego?
E, nie. Mają zupełnie niezłe meble, ale dzisiaj meble mnie nie interesują.
Zaśmiał się urywanym, niemiłym śmieszkiem. To miejsce jest bezcenne z innego
powodu. Odkryłem, \e jeśli dobrze ponarzekać, dają ci ró\ne rzeczy za darmochę.
Eryk pomyślał ze współczuciem o całym personelu, który dniem i nocą musi mieć
do czynienia z takim człowiekiem .
Ma pan jakąś forsę, Quinn? zapytał Stark po dokładnym rozejrzeniu się na
boki.
Eryk sięgnął po portfel.
Znajdę dziesiątaka, o ile to panu wystarczy.
Nie, człowieku. Ja mówię o prawdziwej forsie. Jest pewien interes do zrobienia.
Interesy typu: Kupno-sprzeda\ mnie nie interesują.
To nie jest tak, jak myślisz, Quinn. Przypadkiem wiem o wielkiej forsie, która
tylko czeka na kogoś mądrego, kto ją zgarnie.
Co za namolny typ. Eryk zgasił swojego papierosa i zamierzał odejść, kiedy Stark
odezwał się z tajemniczą miną:
Powiem panu, bo wydaje mi się pan uczciwym facetem.
Rozejrzał się podejrzliwie jeszcze raz. Chodzi o \yrandol.
śyrandol?
Tak, wielki, kryształowy pająk z głównego holu.
I co z nim?
Wart jest fortunę. Mę\czyzna wyjął z kieszeni zmiętą kartkę wyrwaną z
jakiejś ksią\ki. Niech pan sam zobaczy.
Pokazał czarnobiałe zdjęcie \yrandola z obszernym podpisem.
Ciekawość zwycię\yła. Eryk przyglądał się uwa\nie zdjęciu, słuchając wyjaśnień
Starka, Najlepszy francuski kryształ. Podobno wykonano trzy takie \yrandole. Tutaj
wspominają o dwóch. Podejrzewam, \e trzeci wisi właśnie tam wskazał palcem hol.
Brakuje mu jedynie centralnego fragmentu.
Tu piszą, \e wart jest siedemset tysięcy dolarów.
To stara ksią\ka. Według mnie, teraz mo\na za niego dostać równy milion.
Co?! Eryk próbował przypomnieć sobie wycenę wartości hotelu, którą oglądał
u Harmona. Nie było tam \adnej szczególnie wysokiej pozycji. Chce mi pan
powiedzieć, \e nikt inny o tym nie wie?
Na to wygląda. Ja widzę to tak: jeśli masz, człowieku, z pięćset paczek,
składam im ofertę kupna.
Jeśli ja mam pięćset tysięcy? Eryk wytrzeszczył oczy.
Jasne. Znam ludzi zainteresowanych czymś podobnym.
Potrzebna mi forsa na zakup \yrandola z pierwszej ręki. Potem podzielę się z
panem zyskiem. O, ty skunksie, pomyślał Eryk.
Przykro mi powiedział ale nie wchodzę w to.
Twoja strata, bracie. Stark wstał, wziął kapelusz i rzucił pieniądze na bar.
Dzięki za papierosa. Do widzenia gdzieś tutaj.
Eryk te\ ju\ wychodził, kiedy w barze pojawił się człowiek, który poczęstował
ich wczoraj cynamonowym likierem.
Joel Cutter. Wyciągnął rękę do Eryka. Spotkaliśmy się wczoraj. Pan Quinn,
prawda? [ Pobierz całość w formacie PDF ]