[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swój zwykły blask. - Powiedziała, że wyglądał na Indianina:
ciemnoskóry, ciemnowłosy i wysoki. W okolicy nie było zbyt
wielu Indian, wiec znowu byłem głównym podejrzanym. No
nie, postawili mnie obok sześciu innych białych, choć
ciemnowłosych mężczyzn i dziewczyna wskazała mnie, więc
mnie skazali. Nie miałem alibi, gdyż tej nocy byłem w domu z
moim synem. A jak się zapewne domyślasz, zeznania
sześcioletniego indiańskiego dzieciaka nie są brane pod uwagę.
- Co za straszna historia - wyszeptała Mary. Miała
wrażenie, że odczuwa to, co niegdyś musiał czuć Wolf, męki,
jakie musiał przejść, martwiąc się o swojego syna. Zacisnęła
palce wokół jego dłoni, jakby chciała mu powiedzieć, że
wszystko rozumie.
62
- I tak miałem szczęście, że nie wrobili mnie w pierwszy
gwałt, choć mieli na to ochotę. Co tu dużo mówić, i tak
wszyscy byli przekonani, że to moja sprawka.
- A co stało się z Joem?
- Joe wylądował w domu dziecka, a ja odsiadywałem
wyrok. %7łeby przeżyć, musiałem grać najtwardszego sukinsyna
ze wszystkich. Nie przepadają tam za gwałcicielami.
Słyszała o tym, że czasami więzniów traktuje się jak
zwierzęta, siedzą w celach, latami nie widząc innych ludzi ani
słońca.
- Jak długo tam byłeś? - Tylko tyle zdołała wyszeptać
przez ściśnięte gardło.
- Dwa lata - powiedział głośniej i uniósł do góry głowę,
która do tej pory była nisko pochylona. - Po dwóch latach,
kiedy doszło do nowej serii gwałtów, wytropiono wreszcie
prawdziwego mordercę, który przyznał się do wszystkiego, i co
więcej... wydawał się być nawet dumny ze swoich dokonań.
Przyznał się także do obu gwałtów w okolicy Ruth.
Opowiedział wszystko z najmniejszymi szczegółami, więc o
pomyłce nie mogło być mowy.
- Czy był Indianinem?
Wolf uśmiechnął się gorzko.
- Nie, Włochem o oliwkowej skórze i czarnych włosach.
- I wtedy cię zwolniono?
- Tak, moje imię zostało oczyszczone z zarzutów, ale jak
widzisz, do dziś funkcjonuję jako skazaniec. Straciłem
wszystko, co było mi drogie: syna, pracę... To nie było łatwe.
Wyszedłem z więzienia, odnalazłem Joego i kiedy udało mi się
zarobić trochę grosza na rodeo, wróciłem tutaj, sam nie wiem
dlaczego. Okazało się, że starzec, dla którego wcześniej
pracowałem, zmarł i Księżycowe Ranczo miało iść pod młotek.
Kupiłem je i powoli zacząłem odbudowywać. Zająłem się
tresowaniem koni i tak zostało do dziś.
63
- Dlaczego przyjechałeś właśnie tutaj, gdzie spotkało cię
tyle złego?
- Chciałem osiąść gdzieś na stałe, byłem zmęczony ciągłym
przemieszczaniem się z miejsca na miejsce, pragnąłem, aby
mój syn poznał wreszcie, co znaczy mieć dom. Pytasz,
dlaczego właśnie tu, a dlaczego nie, wszędzie jest tak samo, a
tu mnie już znali...
Chciała objąć go i przytulić jak skrzywdzone dziecko, chciała
go pocieszyć, pogładzić po głowie i powiedzieć, że wszystko
będzie dobrze.
- No, ale są przecież dobrzy ludzie, którzy ci ufają...
- Kobieto - wpadł jej w słowo - kiedy ty zaczniesz
wreszcie racjonalnie myśleć? Proszę, ucz Joego, jeśli uważasz,
że ma to sens, ale mnie zostaw lepiej w spokoju i to dla
swojego własnego dobra. Niby jestem niewinny, ale tutejsi
ludzie nie zmienili swojego stosunku do mnie...
- Ty im też w tym nie pomogłeś - przerwała mu. - Wciąż
masz do nich żal i wciąż ich obwiniasz.
- A co mam zrobić? - spytał impulsywnie. - O wszystkim
zapomnieć, udawać, że nic się nie stało? Te dwa lata były
prawdziwym piekłem. Do dziś nie wiem, co działo się w tym
czasie z Joem, ale wiem tylko jedno, że po tym, jak go
odzyskałem, minęły trzy długie miesiące, nim wydobył z siebie
głos.
- Rozumiem - odparła spokojnie - zatem oni się nie
zmienią, ty się nie zmienisz i ja też nie zamierzam zmienić
swego zachowania. W takim razie wszystko jasne, nie ma o
czym mówić.
- Zrozum, Mary - nerwowo potrząsnął jej ręką, która
wciąż spoczywała w jego dłoniach - nie możemy się
przyjaznić i nie możemy się spotykać.
Wypuścił jej dłoń z uścisku, a ona nagle poczuła się tak,
jakby spadała gdzieś w dół, pozbawiona oparcia i ciepła, jakby
straciła pod nogami ziemię.
64
- Ale dlaczego? - Spojrzała na niego, lecz po chwili
odwróciła wzrok. - Chyba że mnie nie lubisz? - Jej głos
zadrżał.
Miał jej nie lubić? Jak mógłby jej nie lubić? Nie spał po
nocach, a jego krew wrzała na każde o niej wspomnienie. Już [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
swój zwykły blask. - Powiedziała, że wyglądał na Indianina:
ciemnoskóry, ciemnowłosy i wysoki. W okolicy nie było zbyt
wielu Indian, wiec znowu byłem głównym podejrzanym. No
nie, postawili mnie obok sześciu innych białych, choć
ciemnowłosych mężczyzn i dziewczyna wskazała mnie, więc
mnie skazali. Nie miałem alibi, gdyż tej nocy byłem w domu z
moim synem. A jak się zapewne domyślasz, zeznania
sześcioletniego indiańskiego dzieciaka nie są brane pod uwagę.
- Co za straszna historia - wyszeptała Mary. Miała
wrażenie, że odczuwa to, co niegdyś musiał czuć Wolf, męki,
jakie musiał przejść, martwiąc się o swojego syna. Zacisnęła
palce wokół jego dłoni, jakby chciała mu powiedzieć, że
wszystko rozumie.
62
- I tak miałem szczęście, że nie wrobili mnie w pierwszy
gwałt, choć mieli na to ochotę. Co tu dużo mówić, i tak
wszyscy byli przekonani, że to moja sprawka.
- A co stało się z Joem?
- Joe wylądował w domu dziecka, a ja odsiadywałem
wyrok. %7łeby przeżyć, musiałem grać najtwardszego sukinsyna
ze wszystkich. Nie przepadają tam za gwałcicielami.
Słyszała o tym, że czasami więzniów traktuje się jak
zwierzęta, siedzą w celach, latami nie widząc innych ludzi ani
słońca.
- Jak długo tam byłeś? - Tylko tyle zdołała wyszeptać
przez ściśnięte gardło.
- Dwa lata - powiedział głośniej i uniósł do góry głowę,
która do tej pory była nisko pochylona. - Po dwóch latach,
kiedy doszło do nowej serii gwałtów, wytropiono wreszcie
prawdziwego mordercę, który przyznał się do wszystkiego, i co
więcej... wydawał się być nawet dumny ze swoich dokonań.
Przyznał się także do obu gwałtów w okolicy Ruth.
Opowiedział wszystko z najmniejszymi szczegółami, więc o
pomyłce nie mogło być mowy.
- Czy był Indianinem?
Wolf uśmiechnął się gorzko.
- Nie, Włochem o oliwkowej skórze i czarnych włosach.
- I wtedy cię zwolniono?
- Tak, moje imię zostało oczyszczone z zarzutów, ale jak
widzisz, do dziś funkcjonuję jako skazaniec. Straciłem
wszystko, co było mi drogie: syna, pracę... To nie było łatwe.
Wyszedłem z więzienia, odnalazłem Joego i kiedy udało mi się
zarobić trochę grosza na rodeo, wróciłem tutaj, sam nie wiem
dlaczego. Okazało się, że starzec, dla którego wcześniej
pracowałem, zmarł i Księżycowe Ranczo miało iść pod młotek.
Kupiłem je i powoli zacząłem odbudowywać. Zająłem się
tresowaniem koni i tak zostało do dziś.
63
- Dlaczego przyjechałeś właśnie tutaj, gdzie spotkało cię
tyle złego?
- Chciałem osiąść gdzieś na stałe, byłem zmęczony ciągłym
przemieszczaniem się z miejsca na miejsce, pragnąłem, aby
mój syn poznał wreszcie, co znaczy mieć dom. Pytasz,
dlaczego właśnie tu, a dlaczego nie, wszędzie jest tak samo, a
tu mnie już znali...
Chciała objąć go i przytulić jak skrzywdzone dziecko, chciała
go pocieszyć, pogładzić po głowie i powiedzieć, że wszystko
będzie dobrze.
- No, ale są przecież dobrzy ludzie, którzy ci ufają...
- Kobieto - wpadł jej w słowo - kiedy ty zaczniesz
wreszcie racjonalnie myśleć? Proszę, ucz Joego, jeśli uważasz,
że ma to sens, ale mnie zostaw lepiej w spokoju i to dla
swojego własnego dobra. Niby jestem niewinny, ale tutejsi
ludzie nie zmienili swojego stosunku do mnie...
- Ty im też w tym nie pomogłeś - przerwała mu. - Wciąż
masz do nich żal i wciąż ich obwiniasz.
- A co mam zrobić? - spytał impulsywnie. - O wszystkim
zapomnieć, udawać, że nic się nie stało? Te dwa lata były
prawdziwym piekłem. Do dziś nie wiem, co działo się w tym
czasie z Joem, ale wiem tylko jedno, że po tym, jak go
odzyskałem, minęły trzy długie miesiące, nim wydobył z siebie
głos.
- Rozumiem - odparła spokojnie - zatem oni się nie
zmienią, ty się nie zmienisz i ja też nie zamierzam zmienić
swego zachowania. W takim razie wszystko jasne, nie ma o
czym mówić.
- Zrozum, Mary - nerwowo potrząsnął jej ręką, która
wciąż spoczywała w jego dłoniach - nie możemy się
przyjaznić i nie możemy się spotykać.
Wypuścił jej dłoń z uścisku, a ona nagle poczuła się tak,
jakby spadała gdzieś w dół, pozbawiona oparcia i ciepła, jakby
straciła pod nogami ziemię.
64
- Ale dlaczego? - Spojrzała na niego, lecz po chwili
odwróciła wzrok. - Chyba że mnie nie lubisz? - Jej głos
zadrżał.
Miał jej nie lubić? Jak mógłby jej nie lubić? Nie spał po
nocach, a jego krew wrzała na każde o niej wspomnienie. Już [ Pobierz całość w formacie PDF ]